Dzień 28.09.19 r.


28 września 2019, 21:23

To, że jestem tutaj - teraz, z tym, co już wiem na temat siebie i świata, z tym co zmieniło się w moim życiu na dobre zawdzięczam temu, że musiałam dostać po głowie. Dosłownie i w przenośni. I choć wolałabym żeby tamta sytuacja nigdy się nie wydarzyła, to musze przyznać, że gdyby nie ona to nie wydarzyłoby się tak wiele dobrego w moim życiu. Jestem niemal przekonana, że gdyby nie moja całkowita zmiana w podejściu do siebie, Ciebie, Boga i świata, to dalej tonełabym w swoich cierpieniach miotając się i szukając sensu. A przecież to życie jest sensem. Życie samo w sobie. Stało się tak, i nic na to nie poradzę, ale jak widać, tak miało być. To musiało się zdarzyć, żeby można było odbić się i zacząć żyć prawdziwie. I szczęśliwie. 

Od momentu, w którym się spotkaliśmy i poprosiłeś o to, żeby oddać w Twoim imieniu router nie zdarzyło się nic więcej. Ja, czując się zobowiązana, uczyniłam to o czym Cię poinformowałam, a Ty odpowiedziałeś mi uprzejmym "dziękuję". Cisza. I wczoraj wieczorem miałam kryzys w nastroju z tego właśnie względu. Dzisiejszy dzień też był melancholijno - wspomnieniowy. Kiedy nie mam L. to faktycznie zdarzają mi się jeszcze momenty, w których wracam myślami i chociaż bardzo się staram to one potrafią mnie dopaść w chwilach mojej słabości. Odnalzłam w naszej korespondencji na komunikatorze filmy z Tobą i mną. Odtwarzałam je kilkukrotnie bo przecież to jedyna możliwość usłyszenia Twojego kochanego głosu. To całkiem mnie rozmiękczyło i otwarło świeże jeszcze rany w moim sercu. A kiedy zobaczyłam, że dodałeś dwa nowe utwory do swojej playlisty na YT, to znowu wróciło mi analizowanie. Pierwszy był dodany przez Ciebie jakiś tydzień temu. A była to Shawn Mendes, Camila Cabello. Drugi to intro vlogu Ojca Szustaka. Bardzo smutny i nostalgiczny kawałek.

 Dlaczego akurat te? Co to znaczy? Czy one dla Ciebie coś znaczą? Jak się czujesz? Czy brakuje Ci mnie i tęsknisz? Czy tęsknisz też fizycznie za naszą bliskością? Dlaczego to wszystko musiało się tak wydarzyć? Czy można zrobić coś więcej? Czy da się jeszcze ocalić Nas? ....Mnostwo pytań, na które po części znałam odpowiedź. To wszystko, cały proces, on MUSI boleć i to MUSI być trudne. Tak właśnie powinna wyglądać ta ścieżka. Nie ma innej prawdziwej drogi. Cierpienie i smutek, miłość i tęsknota, samotność...wszystko musi dać swój wyraz. Jeśli ta przemiana ma stać się czymś wartościowym i dopełnić się we mnie, to nie mogę inaczej. Dlatego na ten moment nie zabiegam o kontakt. Choć to też jest dla mnie bardzo trudne. Ale tak musi być.

W tych trudnych chwilach spokój i nadzieję daje mi w dalszym ciągu Nowenna i czuje, że obecność i wsparcie Matki Bożej jest mi w tym momencie bardzo potrzebne. Kiedy już nie mam siły i w myślach dochodzę do ściany lub rozidlenia na tysiące różnych dróg i pytań, od których tylko boli mnie serce, to wtedy uspakajam się modlitwą. Nadzieja nie umarła we mnie. Żyję i wierzę. Wierzę w to, że wszystko będzie dobrze i się ułoży, tak jak będziemy tego chcieli. Do tego wewnętrznego spokoju przyczyniła sie też w sporej mierze moja spowiedź w czwartek. Czekałam na nią 16, 17, 18 lat...już sama nawet nie wiem ile. I otrzymałam rozgrzeszenie. I poczułam się po tym wszystkimpo prostu... wolna. To uczucie jest niezwykłe i dawno, naprawde dawno go nie czułam. Ksiądź, który mnie spowiadał, chyba chciał dodać mi otuchy, bo usłyszałam, że "nawet jeśli będę spowiadać się z tych samych rzeczy, grzechów w kółko, to powinam to robić i nie bać się, bo wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, i wszyscy popełniamy błędy". Tak więc staram się. I jest jeszcze masę rzeczy, nad którymi chcę pracować i których chcę całkowicie pozbyć sie ze swojego życia. Stopniowo rośnie we mnie i na to siła. 

Zaczełam jednak już dzisiaj od przebaczenia i wyzbycia się uczucia zadrości, gniewu, smutku w stosunku do Ewy I młodszego brat D. Wiedziałam od paru dni, że dzisiaj miała nastąpić jego impreza urodzinowa i, że będzie na niej D. ze swoją nową partnerką. Wszystkie złe odczucia, które próbowały zakiełkować w mojej głowie zostały odpędzone. I nie mam do nikogo żalu ani pretensji, że jest jak jest. Pewne decyzje podjęte wczesniej dają owoce i skutki po dziś dzień. To całkowicie normalne, że D. chcę poznać te kobietę ze swoją rodziną. Nie wyobrażam sobie, że miałybysmy na tych urodzinach być tam wszyscy we trójkę. To byłby kiepski pomysł. Jakkolwiek życze mu jak najlepiej, to jednak dla mnie to czas, kiedy moje serce krwawi, i oglądanie jego rozkwitającej miłości, choć juz go nie kocham, nie byłoby niczym pokrzepiającym w tym momencie. Mam więc kontrolę nad tym swoimi uczuciami. I bardzo mnie to cieszy, bo to budujące doświadczenie. Wiedzieć i wyczuwac w sobie złe nastroje i gasić je u zarodka. Dla mnie to coś nowego.

Jutro kolejna niedziela z L. I wymyśliłam już dla Nas plan. Będzie to spacer na Magurkę z moja siostrą. Spacer poprzedzony obiadem. Ciesze sie na tę myśl, bo już jakiś czas myślę o tym, żeby pójść w góry i tylko mój brak czasu (dni mijają mi błyskawicznie!) i ewentualnego towarzystwa wcześniej blokowali mnie w tym aspekcie. Zatem jutro kolejny, piękny i ważny dzień. Staram się, staram się nie myśleć o Tobie tak intensywnie i nie zaklinać rzeczywistości. Przez co wszsytko co się dzieję staję się dla mnie niespodzianką samą w sobie i każdy dzień jest tajemnicą. Czekam już na jutro.

 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz