Archiwum 26 października 2019


Dzień 26.10.19r.
26 października 2019, 12:37

Przeczytasz mnie całą jak książkę,

uważnie, strona po stronie,

cały gniew i smutek

i sny, których sie boję,

całą miłość i radość

i wszystko to co udaję.

Kiedyś przeczytasz mnie całą,

bym mogła pisać dalej.

Chyba juz znalazłam odpowiedź na dręczące mnie pytania. Z pomocą przyszedł mi własnie dzisiejszy dzień, a dzisiaj są przecież Twoje urodziny Słońce. I wpierw chciałam opisać tutaj, w tym miejscu swój smutek niesiona przeświadczeniem, że żaden prezent, żadne życzenia nie moga w pełni oddać Ci tego, co chciałabym wyrazić jak najpełniej, czyli tego mojego uczucia do Ciebie. I kiedy już miałam zabrać się za pisanie, nagle (a może wiedziałam to już w momencie pierwszego wpisu w podświadomości?) dotarło do mnie, że co ja tu przepraszam robię innego, niż gadam do Ciebie? Do Ciebie, którego nie ma. Tutaj, szczerze przekazywałam Ci to co mnie bolało, cały swój gniew, smutek, moje cierpienie i mój strach. Tutaj, z łagodnościa szeptałam Ci o tym jak jestes dla mnie ważny, jak bardzo brakuję mi Ciebie i jak wielkim pragnieniem moim jest odzyskanie Twojej miłości, a czasem po prostu pisałam Ci o tym co w danym dniu było dla mnie ważnym, o moich spostrzezeniach i relacjach ze światem i innymi ludźmi. Może więc juz nadszedł czas abys i Ty sie o tym dowiedział, może to jest ten najpiękniejszy prezent jaki moge Ci dzisiaj dać.

Jakiś czas temu pisałam o tym towarzyszącym mi uczuciu "zawieszenia" między byciem a nie byciem w tym uczuciu. Pisałam także o strachu i niemożności uczynienia czegokolwiek w Twoim kierunku. Nie chcę już czegoś udawać, nie chcę grać czegoś sztucznego rodem z tanich rubryk kwestii damsko-męskich i nie chcę być już dłużej tchórzem. Dlatego dzisiaj powiedziałam sobie: tak, jestem gotowa. Bez względu na to, co mi ten gest, który dzisiaj chcę uczynić przyniesie. Bo widzisz, nie ma i nie może być momentu perfekcyjnego do przygotowania się na wiadomość skrajnie pozytywną: tak, ja Ciebie też kocham! lub skrajnie negatywną: nie, nie kocham Cię juz i nigdy więcej nie będę!. Odsuwanie w czasie tego tematu niczego nie czyni lepszym. A chcę się łudzić, że może po tym dzisiejszym dniu, znajdziesz w sobie siłę aby odrzucić ten gniew i złość na mnie i ...po prostu nadasz swoją odpowiedzią właściwy kierunek mojemu życiu. Bo jeśli ma się stać tak, że nie ma już kompletnie żadnego nawet cienia nadzieji, że jeszcze kiedyś możemy być razem, to czas najwyższy abym ja odpowiedziała sobie na swoje pytania: co dalej, co dalej z L., co dalej zrobić ze swoim życiem, jak i w którym kierunku modyfikować siebie...

Mam nadzieję, że w ani jednym ułamku sekundy nie przejdzie Ci przez myśl, że w jakikolwiek sposób tym gestem chcę Ci sprawić przykrość lub wpędzić w poczucie winy, bo nie to jest moim celem. Choć zdaje sobie sprawę z tego, że moje odczucia pewnych kwestii mogą całkowicie różnić sie od Twoich, ale nie zamierzam niczego modyfikować, bo to szczery i prawdziwy zapis moich uczuć i przemyśleń z każdego dnia. Mam wiarę, że zrozumiesz to i nawet jeśli to miałby być ten ostatni raz, to na ten moment właśnie spróbujesz zrozumieć mnie i mi wybaczyć. 

Czy to będzie zamknięcie pewnego rozdziału w życiu czy też zacznie się pisanie nowego? Nie wiem, ale na ten moment nie chcę już dłużej zaklinać rzeczywistości, zwłaszcza jeśli Ty już wiesz i masz jakąś pewność odnośnie tego wszystkiego. Swoją modlitwę, którą rozpoczęłam postanowiłam dokończyć, bo ona każdego dnia daje mi coś cennego i podobnie trochę jak to pisanie tutaj - w tych cieżkich chwilach była moja formą terapii i pomagała i dawała siły każdego dnia. Nie wiem gdzie bez tego wszsytkiego byłabym dzisiaj. Po skończeniu jej będę dalej kontynuować, bo tego właśnie pragnę, a intencja...Intencji pewnie będzie mnóstwo...ale pewnie już innych. Z tej drogi nie chcę już zbaczać i tego będę się kurczowo trzymać, bez względu na okoliczności.

Czy po tym wszystkim zakwalifikujesz mnie po prostu jako beznadziejną desperatkę czy też gdzieś zachowasz na dnie swojego serca jako niepoprawną wariatkę, to juz pozostawiam Twojej woli. Ja wiem i mam pełną zgode w sobie na ten gest który chcę uczynić (na 2 minuty przed północą, bo znając Ciebie, pewnie przez pół dnia będziesz miał wyłączony telefon żeby nie nękali Cię dzwoniący ludzie z życzeniami) i nie ma w tym niczego ujmującego mnie, nie ma w tym równiez braku godności czy poczucia własnej wartości. Jest za to miłość i bardzo duża potrzeba przekazania Ci jej. Niech to wszystko więc leci dzisiaj w tym Twoim kierunku, niech poruszy Cię, jeśli ma być prawdziwe, i niech stanie sie to, co stać się musi. Pamiętaj, wszystko będzie dobrze.